2013.11.29 – Rzym – Konsekrowani, obudźcie świat! Relacja ze spotkania Papieża Franciszka z przełożonymi generalnymi zakonów męskich; 2014.03.01 – Rzym – Wywiad z Papieżem Franciszkiem dla „Corriere della Sera” 2013.08.19 – Rzym – Wywiad z Papieżem Franciszkiem dla “La Civiltà Cattolica”
Strona główna Kraj 2022-05-03 21:10 aktualizacja: 2022-05-04, 09:49 Papież Franciszek, Fot. PAP/DPA/Stefano Spaziani Tego rodzaju słowa są jakimś usprawiedliwieniem Putina i to się nie godzi głowie Kościoła - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek odnosząc się do wywiadu papieża Franciszka dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera". W opublikowanym we wtorek wywiadzie, papież Franciszek powiedział, że jest gotów spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie. Według Franciszka, jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Putina mogło być "szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO". "To złość; nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona" - dodał papież. Pytany w TVP Info o tę wypowiedź papieża minister Czarnek powiedział, że "pewnie wielu z nas łapie się za głowę słuchając tego, co papież powiedział". "To nie była luźna wypowiedź, jakaś spontaniczna, bez kartki, po prostu z głowy, gdzieś na jakimś przemówieniu, co jeszcze jakoś można byłoby usprawiedliwiać, choć i to nie dałoby się zrobić" - ocenił. "Kiedy udzielam jakichkolwiek wywiadów, jako minister edukacji i nauki, to zawsze je autoryzuję. (…) Jestem przekonany, że wywiad w "Corriere della Sera" został zautoryzowany przez otoczenie papieża, przez służby medialne papieża, i jeśli te służby puściły te słowa o "szczekaniu u drzwi Rosji przez NATO", czyli przez wschodnią flankę, czyli również przez Polskę, to papież po prostu chciał to powiedzieć" - powiedział Czarnek. Jego zdaniem, papież "tym samym obraził nas, Polaków" "Musimy mówić wprost, to jest obraza dla nas Polaków, dla naszych uczuć, również religijnych, bo to jest papież naszego Kościoła, do którego należymy" - podkreślił. "Ale chcę powiedzieć jednoznacznie, papież to nie jest Kościół w Polsce. Kościół w Polsce zachowuje się absolutnie jednoznacznie, stojąc na fundamencie Ewangelii, na fundamencie pokoju, broniąc pokoju, udzielając pomocy uchodźcom - my wszyscy to robimy. Kościół w Polsce zawsze stoi w obronie tych, którzy są atakowani i w żaden sposób nie usprawiedliwia tych, którzy są po prostu bandytami" - mówił Czarnek. Jego zdaniem, "tego rodzaju słowa (z wywiadu dla włoskiego dziennika - PAP) są jakimś usprawiedliwieniem Putina i to się po prostu nie godzi głowie Kościoła". (PAP) autor: Marcin Jabłoński kw/ Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.

Le ultime notizie di cronaca italiana. Rimani aggiornato sui casi di cronaca nera, incidenti, arresti e le news più curiose su Corriere.it.

Nietypowy wywiad papieża Franciszka z "Corriere della Sera" to wyraz starań Watykanu do odegrania roli mediatora w osiągnięciu pokoju w Europie. OPINIA Papież Franciszek mówi wprost. Wymienia Putina jako osobę odpowiedzialną za rosyjską agresję na Ukrainie. Porównuje śmierć tysięcy niewinnych cywilów do ludobójstwa w Rwandzie i wbrew wszelkiemu formalnemu szacunkowi okazuje dezaprobatę rosyjskiemu patriarsze prawosławnemu Cyrylowi. Nareszcie. Od czasu inwazji rosyjskiej 24 lutego zwierzchnik Kościoła wielokrotnie wyrażał współczucie dla cierpienia narodu ukraińskiego - ale milczał na temat przyczyn tego cierpienia. Wyglądało to tak, jakby Ukrainę dotknęła jakaś klęska żywiołowa. Najbardziej spektakularnym wydarzeniem na tym polu była podróż małym samochodem i bez protokołu do ambasadora Rosji przy Stolicy Apostolskiej. To "wyraźny gest, który świat powinien zobaczyć" - mówi Papież. "Ile dywizji ma papież?" Franciszek kończy więc to, co przez wiele tygodni wydawało się być dyplomatyczną wstrzemięźliwością. W dość nietypowy sposób papież udziela wywiadu jednej z głównych włoskich gazet, redaktorowi naczelnemu "Corriere della Sera" i jego zastępcy. Tekst pojawia się w formie relacji; gazeta nie zamieszcza go więc jako klasycznego wywiadu. I to w przypadku tak trudnego tematu. Może się to wydawać zaskakujące. "Ile dywizji ma papież?". To słynne pytanie przypisuje się radzieckiemu dyktatorowi Józefowi Stalinowi. Mówi się, że tymi słowami w 1945 r., w końcowej fazie II wojny światowej, jasno wyraził swoją pogardę dla głowy Kościoła jako przywódcy duchowego i sojusznika aliantów. Dla Stalina liczyła się tylko naga siła: żołnierze, armaty i czołgi. Teraz, 77 lat później, prezydent Rosji Putin wydaje się myśleć podobnie jak Stalin. Franciszek opisuje bowiem, że chciał odwiedzić Putina w Moskwie, że jego kardynał sekretarz stanu przekazał to życzenie Kremlowi już kilka tygodni temu. Franciszek nie doczekał się odpowiedzi. Autor komentarza Christoph Strack jest katolickim teologiem i szefem redakcji religijnej DW Jak ksiądz z przedmieść Buenos Aires Wplecione w rozmowę o bólach kolan i włoskiej polityce wewnętrznej, wszystko to wydaje się być kolejnym etapem dziwnie wyglądającej polityki medialnej papieża, który w tak poważnej sprawie zachowuje się jak ksiądz z przedmieść Buenos Aires. Zgodnie z hasłem: porozmawiajmy z redaktorem naczelnym. Minęły już czasy, kiedy tak fundamentalne uwagi dotyczące problemu o globalnym zasięgu, jak te zawarte w rozmowie z szefami "Corriere della Sera", znajdowały się w przemówieniu do korpusu dyplomatycznego. Ale być może właśnie to jest odpowiedzią papieża na dywagacje Stalina. Bo i dziś głowa Kościoła katolickiego nie ma do dyspozycji żadnej broni, a jedynie niewielki, folklorystycznie wyglądający oddział Gwardii Szwajcarskiej. Nie, bronią papieża, jeśli już, są media, opinia publiczna, jego publiczne wypowiedzi. Franciszek wypowiada się przy tym zaskakująco jasno. Z ekumenicznego punktu widzenia, w normalnych czasach, byłby to skandal: Papież publicznie okazuje dezaprobatę swojemu rosyjskiemu prawosławnemu odpowiednikowi, Cyrylowi, który od dawna utrzymuje przyjacielskie stosunki z Kremlem i prezydentem Putinem, i który teologicznie usprawiedliwia okrucieństwa popełniane przez Rosjan na Ukrainie. Protokolarnie, papież i patriarcha, traktowani są na równi. Podczas ich jedynego jak dotąd spotkania wymienili braterskie uściski i zwracali się do siebie per "bracie w Chrystusie" . Teraz Franciszek opisuje pozornie dziwaczną scenę, w której Cyryl podczas wideokonferencji przez 20 minut recytował mu sformułowane wcześniej na piśmie "uzasadnienia wojny". Papież mówił o "duchownym urzędniku państwowym", który używa języka polityki i ostrzegł patriarchę, aby nie stał się "ministrantem Putina". Watykańskie Helsinki? Czyli po tym dziwnym wywiadzie wszystko jest po staremu? Papież, bezradny gaduła bez własnego wojska? Po tym, co można obecnie usłyszeć w Rzymie, można mieć nadzieję, że tak nie jest. Bardzo kompetentny hiszpańskojęzyczny portal watykański poinformował o intensywnych staraniach najwyższych hierarchów Kościoła o zwołanie międzynarodowej konferencji w celu zawarcia porozumienia pokojowego. Oprócz Franciszka wymienia się w tym kontekście kardynała sekretarza stanu, Pietro Parolina i szefa watykańskiej dyplomacji, abp. Gallaghera. Format ten jest wyraźnie porównywany do "konferencji helsińskiej". W 1975 roku, w czasie zimnej wojny, na "Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie" (KBWE) w stolicy Finlandii Amerykanie, Kanadyjczycy, Sowieci i kilkadziesiąt innych państw europejskich osiągnęli coś przełomowego: zobowiązanie do współpracy, poszanowanie nienaruszalności granic, obowiązek pokojowego rozwiązywania konfliktów. Do dziś pozostaje to wielkim europejskim wydarzeniem. Czy możliwe są takie watykańskie Helsinki? Czy Franciszek, czy Kościoły, pracują nad osiągnięciem tego celu? Czy mają, jeśli nie wojska, to wystarczającą liczbę sojuszników dyplomatycznych? Być może wywiad Papieża, w którym wyraźnie krytykuje on Rosję, ale jednocześnie cicho krytykuje logikę zbrojeniową Zachodu, jest krokiem na tej drodze. Mimo że codzienne wiadomości i straszne zdjęcia z Ukrainy nie dają na to na razie zbyt wiele nadziei.
Radosław Sikorski był w poniedziałek gościem Bogdana Rymanowskiego w programie "Gość Radia ZET". Były szef MON odpowiadał m.in. na pytania dotyczące startu w nadchodzących wyborach Putin na razie się nie zatrzyma. Jestem pesymistą – mówi papież Franciszek. Papież udzielił wywiadu o swoim stanowisku wobec wojny w Ukrainie największemu włoskiemu dziennikowi „Corriere della Sera”. Z Franciszkiem rozmawiał redaktor naczelny Luciano Fontana. Tekst ukazał się 3 maja. Redakcja przypomina, że papież od 24 lutego nieustannie apeluje o pokój. Sam Franciszek mówił o wysiłkach, jakie podejmuje wraz z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolinem („prawdziwie wielki dyplomata, w tradycji Agostino Casarolego, wie, jak poruszać się w tym świecie, mam do niego wielkie zaufanie” – wyznaje papież), aby doprowadzić przynajmniej do zawieszenia broni. Franciszek kilkakrotnie powtórzył, że jest gotowy do wyjazdu do Moskwy. „Pierwszego dnia wojny zadzwoniłem do prezydenta Ukrainy Zełenskiego – powiedział papież – ale nie zadzwoniłem do Putina. Odezwał się do mnie w grudniu z okazji moich urodzin, ale nie tym razem, nie zadzwoniłem. Chciałem wykonać wyraźny gest, który mógłby zobaczyć cały świat, i z tego powodu udałem się do ambasadora Rosji. Poprosiłem o wyjaśnienie, powiedziałem »proszę zaprzestać« [działań zbrojnych]. Następnie poprosiłem kardynała Parolina, aby po dwudziestu dniach wojny przekazał Putinowi wiadomość, że jestem gotów udać się do Moskwy… Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi i nadal nalegamy, choć obawiam się, że Putin nie może i nie będzie mógł w tej chwili uczestniczyć w tym spotkaniu. Ale jak można nie powstrzymać takiej brutalności? Dwadzieścia pięć lat temu w Rwandzie przeżyliśmy to samo” – mówił. „Ujadanie NATO” Papież obawia się, że Putin na razie nie zamierza się zatrzymać. Stara się też dociec źródeł jego zachowania, motywacji, które popychają go do tak brutalnej wojny. Być może „ujadanie NATO pod drzwiami Rosji” skłoniło szefa Kremla do złej reakcji i rozpętania konfliktu – zastanawia się Franciszek. Jeżeli chodzi o dostarczanie broni na Ukrainę, papież ma wątpliwości, bo w centrum jego doktryny zawsze znajdował się sprzeciw wobec wyścigu zbrojeń, wobec produkcji broni, którą prędzej czy później ktoś zdecyduje się wypróbować w warunkach polowych, powodując śmierć i cierpienie. „Nie wiem, jak odpowiedzieć, jestem zbyt daleko, by odpowiedzieć na pytanie, czy słuszne jest dostarczanie broni Ukraińcom – uzasadnia. – Jasne jest, że broń jest tam testowana. Rosjanie wiedzą już, że czołgi są mało przydatne i myślą o innych rzeczach. Dlatego właśnie toczą się wojny: aby przetestować wyprodukowaną przez nas broń. Tak właśnie było podczas hiszpańskiej wojny domowej przed drugą wojną światową. Handel bronią jest skandalem i niewielu z nim walczy. Dwa lub trzy lata temu do Genui przypłynął statek załadowany bronią, która miała zostać przeniesiona na duży statek towarowy w celu przetransportowania jej do Jemenu. Pracownicy portu nie chcieli tego zrobić. Powiedzieli: pomyślmy o dzieciach w Jemenie. To drobiazg, ale piękny gest. Powinno być takich wiele” – uważa papież. Zapytany o ewentualną wizytę w Ukrainie Franciszek powiedział, że najpierw powinien pojechać do Moskwy i spotkać się z Putinem. „Nie ma wystarczającej woli pokoju – stwierdził z goryczą. – Wojna jest straszna i musimy to głośno powiedzieć. Kiedy spotkałem Orbána, powiedział mi, że Rosjanie mają plan, że do 9 maja wszystko się skończy. Mam nadzieję, że tak właśnie jest, aby można było zrozumieć tempo eskalacji tych dni. Bo teraz nie chodzi tylko o Donbas, ale o Krym, Odessę, odebranie Ukrainie portu nad Morzem Czarnym, o wszystko. Jestem pesymistą, ale musimy wykonać wszelki możliwy gest, aby zatrzymać wojnę” – podkreślił papież w rozmowie „Corriere della Sera”. „Jesteśmy też ostrożni” Czy patriarcha Cyryl, zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, może być człowiekiem, który przekona przywódcę Kremla do otwarcia drzwi? Papież potrząsnął głową i powiedział: „40 minut rozmawiałem zdalnie z Cyrylem. Przez pierwsze dwadzieścia minut czytał mi wszystkie uzasadnienia wojny. Słuchałem i powiedziałem: Nic z tego nie rozumiem. Bracie, nie jesteśmy urzędnikami państwowymi, nie możemy używać języka polityki, ale języka Jezusa. Jesteśmy pasterzami tego samego świętego ludu Bożego. Dlatego też musimy szukać dróg pokoju, powstrzymać ogień broni. Patriarcha nie może zostać ministrantem Putina. Miałem z nim umówione spotkanie w Jerozolimie 14 czerwca. Byłoby to nasze drugie spotkanie twarzą w twarz, nie mające nic wspólnego z wojną. Ale teraz nawet on się zgadza: zatrzymajmy się, to może być sygnał dwuznaczny” – powiedział Franciszek. Zdaniem papieża znajdujemy się w rzeczywistości, która naprawdę może doprowadzić do wojny światowej. Nawiązując do wypowiadanych już od kilku lat słów przestrogi o toczonej na różnych frontach „wojnie światowej w kawałkach”, Franciszek stwierdził: „Mój alarm był jedynie obserwacją rzeczywistości: Syria, Jemen, Irak, w Afryce jedna wojna za drugą. W każdym z tych obszarów istnieją interesy międzynarodowe. Nie do pomyślenia jest, by wolne państwo mogło prowadzić wojnę z innym wolnym państwem. Na Ukrainie to inni wywołali konflikt”. Franciszek wyjaśnił zmianę w planie Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum. „Gdy podczas Drogi Krzyżowej dwie kobiety, jedna Rosjanka, a druga Ukrainka, miały razem czytać modlitwę, zrobiono z tego skandal. Zadzwoniłem więc do kard. Krajewskiego, który tam był [na Ukrainie], i on mi powiedział: stój, niech nie czytają tej modlitwy. [Ukraińcy] mają rację, nawet jeśli nie do końca ją rozumiemy. Milczano więc. Są podatni na wpływy, czują się pokonani lub zniewoleni, ponieważ tak wiele zapłacili w czasie drugiej wojny światowej. Zginęło wielu ludzi, są narodem męczenników. Ale jesteśmy też ostrożni, jeśli chodzi o to, co może się teraz wydarzyć w Naddniestrzu” – powiedział papież. KAI, JH Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Ks. Jan Słomka – Franciszek wymusza samodzielnośćMarcin Pera – Papież-prorok milczący w dniu próby klęską Kościoła?Zbigniew Nosowski – Gdy prorok staje się dyplomatąSebastian Duda – Czego nie wolno prorokowiAleksander Bańka – Chcielibyśmy usłyszeć inne proroctwoMichał Jerzy Rzeczycki – To jest po prostu złePaweł Stachowiak – Skąd ta powściągliwość Watykanu?Tomasz P. Terlikowski – Dyplomacja ważniejsza od Ewangelii? Z perspektywy katolicyzmu otwartego na świat poruszamy najważniejsze problemy społeczno-polityczne, religijne i kulturalne. Napisz do nas: online@ Więcej
- W ten sposób, jak papież, na temat tej wojny myśli może nie całość, ale pewna istotna część nie tylko Watykanu, ale także włoskiego Kościoła. I to jest najbardziej niebezpieczne. Ostpolitik Pawła VI, kard. Casarolego - ta geopolityka wróciła i to jest bardzo niebezpieczne dla Ukrainy, ale także dla Kościoła w Europie Środkowo-Wschodniej - mówił w Polskim Radiu 24
W głośnym wywiadzie Franciszek po raz pierwszy mówi publicznie z nazwiska o przywódcy Rosji, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie. Nie od dziś wiadomo, że teksty czytać należy w całości, a nie na wyrywki. W Polsce dotychczas znajomość wywiadu papieża Franciszka dla „Corriere della Sera” sprowadza się głównie do zdania o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji”. Tyle że to wcale nie jest rozmowa o sprowokowaniu Rosjan do wojny przez Zachód. Wątek, w którym papież wypowiada te słowa, jest moim zdaniem relacjonowaniem argumentów Kremla na rzecz wojny (jak mówi Franciszek, to próba wyjaśnienia „gniewu Putina”), a nie wypowiadaniem własnych ocen sytuacji. Niestety, papież pozostawia ten „argument” bez wyraźnego komentarza. W efekcie aparat propagandowy Kremla może powoływać się na rzekome papieskie zrozumienie papieża dla rosyjskich racji. Jeśli ktoś – po gruntownym rozważeniu – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół: idzie za głosem sumienia Zbigniew Nosowski W Polsce akurat doskonale znamy i jednoznacznie negatywnie oceniamy putinowską propagandową tezę, jakoby rozszerzenie NATO było przejawem ekspansywnej polityki zagrażającej Rosji. Stąd zrozumiała gwałtowność reakcji w naszym kraju i powszechne oburzenie na słowa papieża. Przeczytawszy w całości wypowiedzi Franciszka dla „Corriere della Sera”, nie będę się jednak oburzał na ten akurat wątek. Lektura całej rozmowy przynosi dla mnie trzy konkluzje: negatywną, pozytywną i ambiwalentną. Bezradność Po pierwsze, jest w tym wywiadzie kilka stwierdzeń potwierdzających, a nawet wzmacniających krytyczne oceny postawy Franciszka: jego błędy w analizie sytuacji w Europie Wschodniej i w wyborze adekwatnych sposobów działania. Dla mnie najbardziej niepokojący jest ten wątek wywiadu, który dotyczy pytania, czy słuszne jest dostarczanie broni zaatakowanej Ukrainie. Z ust papieża pada bezradne stwierdzenie: „Nie umiem odpowiedzieć, jestem za daleko”. Potem następuje ogólny wywód o niemoralnym charakterze handlu bronią i o wojnach, które służą państwom do testowania nowych rodzajów broni. Podkreślić trzeba, że słowa te padają po 70 dniach wojny o Ukrainę. A to oznacza, że przez dwa i pół miesiąca papież – dysponujący i wiedzą ogólnodostępną, i sztabem doradców, i rozbudowanymi służbami dyplomatycznymi, i zasobami kościelnej doktryny – nie zdołał wyrobić sobie jasnego poglądu w kwestii moralnie dziś kluczowej. Uchyla się od odpowiedzi na pytanie, czy godzi się, aby niepodległe państwo zaatakowane przez agresywnego sąsiada otrzymywało od innych krajów wsparcie militarne. Papieskie wstrzymanie się od głosu w tej sprawie oznacza praktyczną rezygnację (abdykację?) z moralnej oceny sytuacji tam, gdzie głos przywódcy religijnego jest bardzo potrzebny. Taka rezygnacja w konsekwencji będzie oznaczała narastającą marginalizację samego papieża i Kościoła. Widać już zresztą te owoce w spontanicznych reakcjach naszych rodaków. Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej Zbigniew Nosowski I nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby papież błogosławił na placu św. Piotra drony, armaty czy czołgi dostarczane Ukraińcom, żeby wzywał do zabijania atakujących Rosjan, żeby stawał się kapelanem zjednoczonych sił zbrojnych Zachodu. Jak już pisałem w marcu, właśnie Franciszek – jako człowiek kwestionujący myślenie w kategoriach wojny sprawiedliwej i przestrzegający od lat przed trzecią wojną światową – mógłby bez trudu zabrać głos w kwestii rosyjskiej agresji w taki sposób, by nie tworzyć wrażenia wojny „świętej”. Byłoby to stanięcie po prostu – tak jak on sam nas do tego przyzwyczaił – po stronie krzywdzonych, a przeciwko możnym tego świata, nadużywającym swojej potęgi. Do tego trzeba jednak umieć jasno odpowiedzieć na pytanie, czy Ukraina ma prawo się bronić. Potwierdza się zatem diagnoza, że Franciszek – tak radykalnie zakładający dobrą wolę u innych ludzi – staje bezradny wobec nagiej okrutnej przemocy. Agresja Rosji na Ukrainę przyszła w takim momencie rozwoju doktryny katolickiej, że papież – zgodnie z rozwojem nauczania Kościoła od 60 lat – zakwestionował już tradycyjną koncepcję wojny sprawiedliwej, ale jeszcze sam nie wie, czym ją zastąpić. Gdy głównemu decydentowi w Moskwie brakuje dobrej woli, negocjacje, dialog i próby porozumienia nie wystarczają – więc trzeba się uchylać od odpowiedzi. Na takie sytuacje Polacy są szczególnie uwrażliwieni jako – brzmi to trochę sloganowo, ale jest prawdziwe – ofiary obu XX-wiecznych totalitaryzmów. Papież z Argentyny ma zupełnie inne doświadczenia historyczne, inne rozumienie narodu. Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej. Oto bowiem reżim putinowski w Rosji stopniowo doszedł w swym rozwoju do sytuacji, w której spełnia kryteria totalitarnego systemu władzy. A czym grozi totalitaryzm – wiemy aż za dobrze. Kluczową sprawą staje się więc umiejętność odróżnienia totalitaryzmu od innych form „zwykłej” władzy autorytarnej czy wojen prowadzonych przez państwa totalitarne od „zwykłych” wojen. Zasadne jest więc oczekiwanie, aby Kościół katolicki – mówiący o sobie jako krytycznym sumieniu świata i ekspercie od spraw ludzkich – przodował pod tym względem. Niestety, jak widać, papież nadal nie dostrzega specyfiki wojny o Ukrainę. Uważa tę wojną za taką jak inne i chce jej przeciwdziałać metodami sprawdzonymi gdzie indziej – tyle że nieadekwatnymi w przypadku władzy o rysie totalitarnym. To Putin jest odpowiedzialny Po drugie jednak, papież po raz pierwszy mówi w tym wywiadzie z nazwiska o Władimirze Putinie, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie. Nazwisko prezydenta Rosji pada w wywiadzie kilkakrotnie i nie ma wątpliwości, że w opinii Franciszka to on rozpoczął wojnę i tylko on może ją powstrzymać. „Putin się nie zatrzymuje” – to pierwsze słowa oryginalnego tytułu „Corriere della Sera”. Papież surowo ocenia też – również po raz pierwszy publicznie – postawę patriarchy moskiewskiego Cyryla, nazywając go „ministrantem Putina”. To określenie lekceważące, z punktu widzenia prawosławnego hierarchy wręcz obraźliwe. Widać, że Franciszek nie ma już w tej dziedzinie złudzeń (choć jest to niespójne z watykańskim komunikatem sprzed półtora miesiąca, w którym była mowa o tym, iż „papież zgodził się z patriarchą, że «Kościół, nie może używać języka polityki, ale języka Jezusa»”). Bez niepokoju odbieram także deklarację Franciszka, że dążąc do przerwania wojny, powinien pojechać najpierw do Moskwy, a nie do Kijowa. Ja akurat wolałbym, żeby było odwrotnie – ale nie widzę powodu do oburzenia na papieża za chęć spotkania z jedynym człowiekiem, który ma realnie moc wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy. Ten człowiek rezyduje właśnie w Moskwie. Nie ma więc nic dziwnego, że to z nim Franciszek chciałby rozmawiać o konieczności powstrzymania wojny. Media zagraniczne właśnie ten wątek dostrzegły zresztą jako główny motyw wywiadu. Franciszek wciąż doszukuje się u Putina jakichś pokładów dobrej woli, ale mówi jasno, że jest pod tym względem pesymistą Zbigniew Nosowski Można więc słusznie krytycznie oceniać nadzieje papieża szukającego u Putina – pomimo jego dotychczasowych „zasług” dla pokoju – jakichś pokładów dobrej woli. Ale trzeba też dostrzec, że Franciszek w wywiadzie mówi jasno, iż jest pod tym względem pesymistą. Tyle że wciąż próbuje i wciąż nie traci resztek nadziei. Jak się dowiadujemy z „Corriere della Sera”, na prośbę o spotkanie z Putinem papież nie otrzymał odpowiedzi już od 50 dni… Franciszek wprost stwierdza w wywiadzie, że jego zdaniem przywódca Rosji nie chce tego spotkania i nie chce powstrzymania wojny. Wiadomo przecież, że Putin ostatnio trzykrotnie odrzucał propozycje zorganizowania pod egidą Watykanu korytarzy humanitarnych dla cywilów z Mariupola. Te informacje i opinie to fakty rozwiewające oskarżenia, które od początku uważałem za przesadne. Nazywano w nich Franciszka papieżem Putina. Obecnemu biskupowi Rzymu można sporo zarzucić, jeśli chodzi o postawę wobec tej wojny, ale z pewnością nie to, że jest sługusem prezydenta Rosji. Iść za głosem sumienia Trzeci wniosek z lektury całego wywiadu to konkluzja ambiwalentna. Dotyczy ona nie tyle samej treści wypowiedzi, ile trudnej dla wielu katolików sytuacji, w której słyszą od papieża opinie, z którymi nie mogą się w swym sumieniu pogodzić. Reakcje są różnorodne: oznajmianie „występuję z Kościoła na znak protestu”, oburzenie, zgorszenie, rozczarowanie czy poczucie zagubienia. Sytuacja taka jest nowa zwłaszcza dla osób, które otrzymały tradycyjne klerykalne wychowanie katolickie, w którym najwyższym argumentem było „Bo Kościół tak naucza”. Doświadczyli oni edukacji religijnej jako wychowania do posłuszeństwa, a nie wychowania do wolności. Dla tych ludzi mam bardzo dobrą wiadomość. Idąc za własnym rozpoznaniem sumienia, postępują oni zgodnie z nauczaniem Kościoła – nawet jeśli w danej sprawie autorytety hierarchiczne wyrażają inny pogląd. Klasyczną (choć mało znaną) nauką katolicką jest twierdzenie, że należy iść za głosem własnego sumienia, nawet jeśli z perspektywy nauczania Kościoła jest to sumienie błędne. Jeśli zatem ktoś – po gruntownym rozważeniu w sumieniu (bo nie chodzi o reakcje emocjonalne) – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem czy własnym biskupem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Taki człowiek nie porzuca rzymskokatolickiej prawowierności, nie jest odszczepieńcem czy moralnym relatywistą. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół. Dlaczego jednak ma to być wiadomość ambiwalentna? Bo wiem dobrze – także z własnego doświadczenia – jak trudno jest wyzwalać się z okowów katolickiej edukacji kreującej autorytety nieomylne z ludzi jak najbardziej zdolnych do popełniania błędów. Wiem również – także z własnego doświadczenia – jak boli pójście za tym, co sam uważam za słuszne, a co niekiedy okazuje się krzywdą drugiego człowieka. Wtedy pojawia się obawa, że i własnemu sumieniu zaufać do końca nie można… Chciałoby się mieć w życiu czytelne drogowskazy i proste odpowiedzi. Część ludzi właśnie tego w wierze poszukuje. Ale wiara jest przecież niepewnością, ciągłym poszukiwaniem, niekiedy wędrówką w ciemności. Ludziom nie można zawierzyć całkowicie – ani autorytetom duchowym, ani samemu sobie. Całkowicie zaufać można tylko Bogu. * Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Ks. Jan Słomka – Franciszek wymusza samodzielnośćMarcin Pera – Papież-prorok milczący w dniu próby klęską Kościoła?Ks. Alfred Wierzbicki – W Kościele zamiera życieZbigniew Nosowski – Gdy prorok staje się dyplomatąSebastian Duda – Czego nie wolno prorokowiAleksander Bańka – Chcielibyśmy usłyszeć inne proroctwoKrzysztof Bramorski – Papież na granicy polsko-ukraińskiej?Michał Jerzy Rzeczycki – To jest po prostu złePaweł Stachowiak – Skąd ta powściągliwość Watykanu?Tomasz P. Terlikowski – Dyplomacja ważniejsza od Ewangelii? Zbigniew Nosowski ur. 1961, mąż z 37-letnim stażem, ojciec, teść i dziadek. Absolwent socjologii i teologii. Od 1989 redaktor „Więzi", od 2001 –­ redaktor naczelny. Autor książek „Parami do nieba. Małżeńska droga świętości", „Szare a piękne. Rekolekcje o codzienności", „Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II", „Krytyczna wierność. Jakiego katolicyzmu Polacy potrzebują"; współautor książki i cyklu telewizyjnego „Dzieci Soboru zadają pytania”. W latach 2001 i 2005 był świeckim audytorem Synodu Biskupów w Watykanie. W latach 2002-2008 konsultor Papieskiej Rady ds. Świeckich. Chrześcijański współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów w latach 2007-2009 i ponownie od 2017 r. Dyrektor programowy Laboratorium „Więzi". Współtwórca Inicjatywy „Zranieni w Kościele" i jej rzecznik prasowy w latach 2019-2021. Doktor honoris causa Uniwersytetu Szczecińskiego, laureat Nagrody Specjalnej POLIN 2021. Mieszka w Otwocku. Więcej
Ukraina czeka na Franciszka co jednak nie znaczy że nastąpi to wkrótce – powiedział arcybiskup większy kijowsko-halicki Swiatosław Szewczuk
Papież Franciszek powiedział włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera", że usłyszał od premiera Węgier Viktora Orbana, iż Rosja planuje zakończyć wojnę w Ukrainie 9 maja. Papież Franciszek udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera". W opublikowanej we wtorek rozmowie przywołał swoje spotkanie z szefem węgierskiego rządu, którego przyjął na audiencji 21 o spotkaniu z Orbanem. Przytoczył słowa węgierskiego premiera o wojnieMówiąc o rozmowie z Orbanem, papież ujawnił kulisy kwietniowego spotkania. Padły wówczas słowa o zakończeniu wojny. - Kiedy go spotkałem, powiedział mi, że Rosjanie mają plan, że 9 maja wszystko się skończy. Mam nadzieję, że tak będzie. Zrozumiałoby się w ten sposób eskalację w tych dniach - dodał. - Bo teraz to już nie tylko jest Donbas, jest Krym, Odessa, ale i odcięcie Ukrainy od portu nad Morzem Czarnym, wszystko. Ja jestem pesymistą, ale musimy zrobić, co możliwe, by wojna zatrzymała się - zaznaczył Franciszka jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę mogło być "szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO". - To złość; nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona - dodał. Powiedział także włoskiemu dziennikowi, że na razie nie jedzie do Kijowa. Przypomniał, że wysłał na Ukrainę dwóch kardynałów: Michaela Czerny'ego i Konrada Krajewskiego. - Ale ja czuję, że nie powinienem jechać. Najpierw muszę pojechać do Moskwy, muszę spotkać się z Putinem. Ale ja też jestem księdzem, co mogę zrobić? Robię to, co mogę. Gdyby Putin otworzył drzwi - zaznaczył. Zobacz także Wyznał, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy słuszne jest dostarczanie broni Ukraińcom. - Nie umiem odpowiedzieć, jestem za daleko - powiedział. - Jasną rzeczą jest to, że na tej ziemi wypróbowywana jest broń. Rosjanie wiedzą teraz, że czołgi na niewiele się zdają i myślą o innych rodzajach broni. Wojny prowadzi się po to, by wypróbować broń, jaką wyprodukowaliśmy - w poniedziałek sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow powiedział, że Władimir Putin z wyprzedzeniem ostrzegł władze węgierskie o swoich planach ataku na Ukrainę. - Z jakiegoś powodu myśleli, że mogą wziąć część „swojego” terytorium. To się nigdy nie zdarzy. Kraj, który postąpił w ten sposób – zobaczmy, jakie będą konsekwencje dla tego kraju po zakończeniu wojny – powiedział Daniłow, cytowany przez ŻYWO: WOJNA W UKRAINIE
Wywiad papieża Franciszka dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera" wywołał na całym świecie falę komentarzy. Franciszek stwierdził, że jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę mogło być "szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO". Ambasador Rosji przy Stolicy Apostolskiej skomentował głośny wywiad papieża Franciszka, który ukazał się na łamach „Corriere della Sera”. Włoski dziennik nazywa jego słowa „wręcz czułymi”. We wtorek we włoskim dzienniku „Corriere della Sera” ukazał się głośny wywiad z papieżem. Franciszek stwierdził w nim między innymi, że „szczekanie NATO pod drzwiami Rosji” mogło skłonić Władimira Putina do inwazji na Ukrainę. Franciszek nie oceniał jednoznacznie dostarczania broni Ukrainie. Mówił o wyścigu zbrojeń i konflikcie jako okazji do „testowania broni”. – Rosjanie wiedzą już, że czołgi są mało przydatne i myślą o innych rzeczach. Dlatego właśnie toczą się wojny: aby przetestować wyprodukowaną broń – stwierdził Franciszek. Papież oznajmił też, że nie ma obecnie potrzeby, by sam jechał do Kijowa. – Muszę najpierw pojechać do Moskwy, muszę najpierw spotkać się z Putinem. Gdyby tylko Putin zechciał otworzyć drzwi... – powiedział. Ambasador Rosji reaguje na wywiad papieża Franciszka Wywiad ściągnął na Franciszka lawinę krytyki. Jedną z nielicznych pozytywnych reakcji jest wypowiedź ambasadora Rosji przy Stolicy Apostolskiej dla prokremlowskiej agencji RIA Nowosti, którą cytuje "Corriere della Sera". – W każdych okolicznościach międzynarodowych dialog z papieżem jest ważny dla Moskwy. A papież jest zawsze mile widzianym, pożądanym rozmówcą – stwierdził Aleksander Awdiejew. Włoski dziennik ocenił, że słowa dyplomaty są "wręcz czułe". Ukraiński dyplomata: Putin jest głuchy Z kolei ambasador Ukrainy w Watykanie Andrij Jurasz skrytykował wypowiedź Franciszka. „Znaczące przesłanie Ojca Świętego skierowane do Rosji. Papież Franciszek prosił o bezpośrednie spotkanie z prezydentem Rosji w celu powstrzymania wojny: jednak Putin jest GŁUCHY nie tylko na tę szlachetną prośbę Papieża, ale nawet na głos własnego sumienia: przepraszam, że wspomniałem o czymś, co nie istnieje” – napisał na Twitterze ukraiński dyplomata. Czytaj też:Papież Franciszek dołączył do grona ludzi zbędnych Źródło: Corierre della Sera/ khJP8bJ.
  • wal8xo39kw.pages.dev/30
  • wal8xo39kw.pages.dev/305
  • wal8xo39kw.pages.dev/71
  • wal8xo39kw.pages.dev/279
  • wal8xo39kw.pages.dev/360
  • wal8xo39kw.pages.dev/261
  • wal8xo39kw.pages.dev/176
  • wal8xo39kw.pages.dev/393
  • wal8xo39kw.pages.dev/210
  • wywiad papieża dla corriere della sera